środa, 19 lipca 2017

11.07.2017 PARK PODOLSKI, LĄDOWANIE 3

Pamiętnik pokładowy, 11 lipca 2017

„I raz, dwa, trzy… I raz, dwa, trzy… I raz, dwa, trzy…” Miarowe odliczanie rozbudziło nie tylko kapitana, ale także jego apetyt.
- Kapitanie, pora na śniadanie!  – uśmiechnął się sam do siebie, – Przez to całe muzykowanie nawet moje kiszki grają marsza. – po czym skierował swoje kroki do pokładowej kuchni z zamiarem zrobienia jajecznicy. Boczek z cebulką już miło skwierczał na patelni gdy kapitan sięgnął po jajko do koszyka. Ku jego zaskoczeniu, jedno z nich delikatnie podskoczyło, jakby wiedziało jaki los je za chwilę spotka.
- Ech, chyba się jeszcze nie obudziłem do końca – westchnął kapitan i znów sięgnął do koszyka. Wtedy jednak stało się coś dziwnego. Jajo wyturlało się, spadło na blat rozbijając swoją skorupkę, a dwie czerwone nóżki ujrzały światło dzienne. Co więcej, dwie czerwone nóżki wraz z pozostałą czapą skorupki zaczęły uciekać. Nim kapitan zdążył się obejrzeć, zrzuciły mąkę do stojącego pod blatem kosza z grochem, wskoczyły do garnka z kompotem truskawkowym robiąc przy tym ogromnego czerwonego kleksa na obrusie i już kierowały się w stronę otwartych drzwi. Zaskoczony kapitan, niewiele myśląc, chwycił stojącą nieopodal siatkę na motyle i ruszył w pościg za uciekinierem. Zamachnął się raz i drugi, ale chybił. Jajo było szybsze, a małe czerwone nóżki już wskakiwały po schodach prowadzących na pokład. 
„I raz, dwa, trzy… I raz, dwa, trzy…” – na pokładzie załoga w najlepsze ćwiczyła naukę walca, a mały uciekinier sprawnie lawirował między roztańczonymi nogami.
- Tam do licha… - kapitan podrapał się po brodzie i z jeszcze większą zawziętością zaczął machać siatką na motyle, w którą złapał… jednego z członków załogi. Ten z kolei, zaskoczony nietypowym napastnikiem, sprzedał odruchowo kapitanowi kuksańca w bok.
- Ałaaa… - jęknął kapitan – Łapać! Łapać intruza! – zakrzyknął wzbudzając tym samym zainteresowanie załogi. Tymczasem jajo turlało się już w kierunku sterowni i za nic miało pościg, który powiększony o całą ekipę niezdarnie usiłował zastawiać na nie pułapki.
- Kapitanie, sami sobie nie poradzimy! Musimy wezwać pomoc. – krzyknął jeden z członków załogi.
Kapitan podrapał się po głowie i po chwili namysłu powiedział – Już wiem! Nadmorskie księżniczki! One na pewno przyjdą nam z pomocą. A ja? A ja dzisiaj będę królem. I wydam dekret. – po czym wziął do ręki łabędzie pióro i napisał:



Trzecie spotkanie Latającego Domu Kultury odbyło  się w Parku Podolskim. Gwoździem programu było przygotowane przez Fundację ależ Gustawie! przedstawienie pod tytułem „Brzydkie Kaczątko”. Wiele atrakcji zapewniły także uczestnikom wydarzenia Animatorki do wzięcia, które przyjechały z Gdyni. Najmłodsi Łodzianie mogli poznać dworskie obyczaje i wspólnie z księżniczkami, w które wcieliły się Animatorki wykonać szereg zadań, świetnie się przy tym bawiąc. Oddzielanie ziaren grochu od mąki, poprawne dworskie ukłony czy królewski taniec, to tylko niektóre z wymagających zadań jakie czekały na małych dworzan. Uzupełnieniem zabawy w królewskiej krainie były warsztaty plastyczne przygotowane przez animatorów z Fundacji Form.Art. Uczestnicy mieli okazję stworzyć wesołe pacynki ze skarpetek oraz upcycling-owe ludziki z plastikowych nakrętek i kolorowych drucików. Ponadto na uczestników zabawy czekało wiele gier sprawnościowych, a o to, by nie zabrakło szerokich uśmiechów, tradycyjnie dbali szczudlarze.














































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz